kiedyś myślałem, że moim zawodowym sukcesem będzie sprzedanie drogiego alkoholu.
dziś wiem, że tak nie jest...
dziś sprzedaję najtańszy. w tej samej cenie.

sobota

ars barmandi I

myślisz czasem, patrząc na barmana, "ile on musi wyrywać lasek!"?
już nawet nie chodzi o wygląd, ale magia czarnej koszuli na tle drogich butelek zawsze, zawsze robi swoje. przywilej porozmawiania z każdą pijącą kobietą to sam w sobie niesamowity potencjał, a każdy barman to kopalnia zagrywek, tekstów i zachowań, które prowadzą do jednego: najstarszego na świecie, ordynarego spuszczenia z krzyża.
można agresywnie, można delikatniej, najważniejsza i tak zawsze jest prawidłowa ocena, z kim rozmawiasz i na co możesz sobie w tej rozmowie pozwolić. czasem wystarczy głębsze spojrzenie w oczy, uśmiech i bezczelne "umówmy się", czasem po prostu nie zgadzasz się, żeby sprzedać jej piwo z sokiem ("jesteś za fajna na piwo z sokiem, robię ci drinka"), czasem po dwóch, trzech wieczorach gorączkowego i rozpaczliwego bajerowania nie jesteś w stanie nawet dowiedzieć się, czy jest chętna, czy nie ma z kim pogadać. więcej niż trzy wieczory się nie zdarza, nie ma sensu marnować czasu, gdy dookoła mijają cię możliwości.
gdy już przynęta zostaje zarzucona i, co ważniejsze, łyknięta, pojawiają się kolejne, niezliczone opcje. jeśli stoisz z kimś kumatym, dajesz mu cynk i schodzisz wcześniej. jeśli nie chce ci się załatwiać sprawy od razu, bierzesz numer. jeśli widzisz, że podjaranie jest intensywne, ale może zaraz przenieść się na kogoś innego, musisz działać i podejmować decyzje dużo szybciej. najpierw bierzesz torebkę - uzależniasz ją od siebie, bo u ciebie ma hajs, telefon i co jeszcze. wiesz kiedy dzwoni, idzie przypudrować nosek, bierze tiktaki, wiesz dużo, i możesz to wszystko wykorzytać. przypadkowe spotkanie na papierosie na zewnątrz lokalu? zupełnie losowe mijanie w drodze do toalety? najlepiej od początku dać jej do zrozumienia, że jesteś zainteresowany, wtedy od razu zorientujesz się, na jakiej jesteś pozycji. jeśli wraca do ciebie, szuka cię wzrokiem, po obsłużeniu nie odchodzi - wskazane jest działanie. jeśli jest brzydka, tłusta albo ma krzywe zęby, zeza, rzeżączkę, co tylko sobie wymyślisz - męcz się, to twoja wina, że źle cię odczytała. hamuj co tłustszą bajerę, i rezerwuj ją dla lepszych, nie możesz pozwolić, żeby wplątano cię we flirt ze smoczycą...
chociaż znam i takich, którym niekoniecznie takie cudne przywary przeszkadzały... do momentu, aż wytrzeźwieli.
dlatego dobrze jest obejrzeć sobie dokładnie wszystkich podchodzących i odchodzących od baru.
gdy cały czas rozmawia się z kimś, widząc go od pasa w górę, można nieźle się wjebać, w dobie mcdonalda i fejsbukowych gruszek.
i na totalną ironię zakrawa fakt, że wiedząc to wszystko, i widząc to wszystko, nierzadko metr ode mnie, od bardzo długiego czasu zupełnie nie chce mi się robić takich rzeczy.
gdy już wiadomo jak, to takie żenująco łatwe.. czasem aż wstyd.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Piękne, intrygujące kobiety również mają swoje tajemnice. My także klikamy magicznym urządzeniem Borysa Szyca... Co jeśli na taką właśnie trafisz? Jeśli wpadniesz jej w oko poświęci Ci odrobinę swego cennego czasu, może nawet pozwoli postawić sobie drinka lub nawet z Tobą poflirtuje... Ale zanim kliknie, obejrzy Cię całego od czubka buta przez pośladki i klata do ust i oczu... Poobserwuje jak się zachowujesz, bo nie dla każdej liczy się tylko wygląd mimo, że ma to być tylko przygoda. A jeśli mimo Twojego chwilowego zachwytu nią wcale nie kliknie?