kiedyś myślałem, że moim zawodowym sukcesem będzie sprzedanie drogiego alkoholu.
dziś wiem, że tak nie jest...
dziś sprzedaję najtańszy. w tej samej cenie.

niedziela

kuźnia alfa males

dziś inaczej.
surowy, zdawkowy język, którym się posługuję, to nie jest tylko zabieg literacki. tak się rozmawia, gdy za barem stanie dwóch gości, przekonanych o swojej wyższości nad drugim. ok, to artyści są głównie narcyzami - ale barmani również.
jeśli myślisz o sobie, że jesteś dobry, ciężko będzie ci pochwalić mój cocktail. choćby był zajebisty, pyszny, delikatny i oryginalny, to ma jeden, zajebisty mankament - nie ty go zrobiłeś.
może wynika to z kompleksów, może z tego, że w paru miastach w polsce w gastronomii wygrywa się po trupach, gdy udowodnisz, że jesteś silniejszy. wyścig szczurów - może i tak, ale musisz być tym silniejszym, odważniejszym i bardziej znieczulonym szczurem, żeby wygrać. doprowadzenie się do takiego stanu, takiego sposobu myślenia, jest trudne i niewdzięczne. gdy pracowałem na zasadzie castingów, z innymi chłopakami, z których miał być wyłoniony jeden, nie było mi żal. jak nie ja, to ktoś inny dostanie tę robotę, a tylko mi zależy, żebym to był ja. pierdolniesz się na czymś - licz na uśmieszki, pierdolniesz się mocno - licz na zjebę.
w każdym innym przypadku liczysz tylko na siebie.

1 komentarz:

Bzy pisze...

Z tym wyścigiem szczurów to, jak ze wszystkim w życiu chyba..

Surowy, zdawkowy język jest esencją tego bloga, nie pjjjerdol pan i utrzymuj poziom (;